Właśnie trwa gorący sezon wyboru kierunku studiów. Od paru lat we Wrocławiu furorę robi komunikacja wizerunkowa, która z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
Oprócz komunikacji wizerunkowej rozważałam jeszcze jeden kierunek - filologię angielsko-rosyjską na Uniwersytecie w Białymstoku. Dostałam się tam z drugiej pozycji, ale to Wrocław był wtedy mym celem. Gdy dowiedziałam się, że się dostałam (ok. 35 pozycji), aż się popłakałam. Nie wiedziałam jeszcze, co mnie czeka.
Jak się za niedługo okazało, na jedno miejsce na komwiz startowało 11 osób. Teraz będzie zapewne jeszcze więcej, szczególnie, że zmienił się limit miejsc. Kiedyś to było 100 osób, teraz 90. Jeśli chodzi o progi punktowe, to niestety nie pamiętam, a UWr nie udostępnia takich informacji.
Jak wyglądają studia na komunikacji wizerunkowej?
No dobrze, to może do rzeczy. Jeśli to czytacie, to pewnie chcecie się dowiedzieć, z czym w ogóle się komwiz je.Komunikacja wizerunkowa to w baaardzo szerokim ujęciu nauka o projektowaniu marki i komunikacji - od marek osób, instytucji, po produkty.
Do wyboru są trzy specjalności - PR, branding i communication design. Wybiera się je już w połowie pierwszego semestru, więc polecam zainteresować się tematem wcześniej, wypytać kogo trzeba. Sama mogę wypowiedzieć się tylko o brandingu, gdyż to właśnie tę specjalność właśnie kończę.
Pierwszy semestr to zajęcia najbardziej teoretyczne, zapewne też najbardziej stresujące. Jest to pierwsze zderzenie młodych studentów z komwizową rzeczywistością. Przedmioty typu "Dyskursy mediów" czy "Teorie komunikacji" mają chyba głównie na celu zburzenie dotychczasowego sposobu myślenia, uwrażliwienie na to, w jaki sposób postrzegamy rzeczywistość, pobudzenie do samodzielnego analizowania świata (spokojnie, to tylko tak górnolotnie brzmi. W rzeczywistości te zajęcia są bardzo przyjemne).
Od drugiego semestru zajęcia mają charakter coraz bardziej warsztatowy. Dominuje praca w grupie, nauka kreatywności (tak tak, nie trzeba być kreatywnym, można się tego nauczyć), projektowanie kampanii, strategii, podstawy projektowania graficznego - każdy znajdzie coś dla siebie. Są oczywiście przedmioty-krzaki, które po prostu muszą być w programie, ale da się przeżyć.
I tak sobie lecą te trzy lata. Zajęć nie ma dużo, są raczej łatwe do zdania, ale niech to was nie zwiedzie, bo jest pewien haczyk.
Jeśli wybierzecie komunikację wizerunkową, angażujcie się. W cokolwiek. W samorząd, NZS, koła, zajęcia dodatkowe poza studiami. Zbadajcie, co was najbardziej kręci, i rozwijajcie to. Nie obijajcie się przez ten czas, a postarajcie się go jak najlepiej wykorzystać. Wiem, niewielka ilość zajęć rozleniwia, a kolejny odcinek serialu kusi niemiłosiernie. I jakkolwiek może on dać inspirację np. do zaprojektowania reklamy, to uwierzcie - 40 minut spędzone na nauce Illustratora bardziej Wam się przyda.
A co po studiach?
Tak naprawdę, co tylko chcecie. Najczęściej wybierana jest chyba praca w agencjach reklamowych bądź w działach marketingu różnych firm. Wymienia się też radio, gazety, telewizję - naprawdę, możliwości jest sporo, trzeba tylko chcieć.Ale pamiętajcie - to od Was zależy, jak będzie wyglądała Wasza przyszłość. Jeśli kierunek Wam nie podpasuje, nie bójcie się go zmienić, lub na magisterce studiować coś innego. Albo w ogóle nie studiować i zatrudnić się księgarni. To Wy macie być zadowoleni ze swojego życia, nikt inny.
Swego czasu napisałam też serię o życiu we wrocławskim akademiku - tu znajdziecie pierwszą część, a w niej linki do pozostałych trzech. Tam w dość wyczerpujący sposób opisałam wszystko, co zwróciło moją uwagę lub mnie zirytowało :P
To chyba na razie tyle. Jeśli macie pytania - sekcja komentarzy pozostaje do Waszej dyspozycji. Możecie też napisać na maila - dorysowana@gmail.com, a postaram się odpowiedzieć.
A tymczasem
Do zobaczenia! :)
PS. Zapomniałam o tradycji piosenki na koniec. To może czas ją wznowić: